10.02.2017

Rozdział 4

     Od zamieszek i igraszek minął miesiąc. W państwie, w którym mieszkała Avalon zapanował spokój. Tylko pytanie na jak długo....  Obecnie brunetka siedziała w bibliotece, gdyż szukała książek o fantastycznej tematyce. Gdy zaczęła uczęszczać do Hogwartu zainspirowała się magią i fantastyką. Od tamtej pory czyta tylko takie książki, które mają w sobie choć szczyptę magii. Pomieszczenie było ogromne i pełne książek. Gdy wchodziło się do biblioteki było czuć zapach starych i współczesnych książek. Każda półka była zapchana księgami. Niektóre z nich były naprawdę okazem. Dziewczyna jednak wolała te "nowsze". Jednak dziś żadna z nich nie przypadła jej do gustu. Ava krążyła po bibliotece szukając tej, która stanie się wybrańcem.
-Przepraszam...-zapytała, podchodząc do lady, za którą znajdował się bibliotekarz. Był to miły staruszek z siwą brodą. Mężczyzna uniósł swój wzrok spod papierów i spojrzał na nią.
-W czym mogę służyć młoda damo?-spytał uprzejmie.
-Chciałabym zapytać....czy jest jakaś książka, która ...-nie wiedziała jak dalej powiedzieć. Przecież nie powie "Przepraszam, czy jest może książka, która zaprowadzi mnie do innego świata?"-nie to bezsensu! "Kobieto weź się w garść!"-karciła się w myślach.
-To jaką książkpani wybiera?-spytał bibliotekarz. Ava ocknęła się.
- Chciałam zapytać czy nie Pan może takiej książki, która zawiera elementy fantastyczne?
"Świetnie! Lepiej tego nie mogłam wymyśleć!"-skarciła się znowu dziewczyna.
-Coś się znajdzie. -oznajmił jej staruszek. Mężczyzna wstał zza lady i szedł w kierunku i szedł w kierunku półki z szyldem o napisie " FANTASTYKA I LITERATURA MŁODZIEŻOWA". Staruszek klęknął i zaczął szperać w księgach. Minęło dobre kilka minut zanim odszedł od półki.
-Sądzę, że ten egzemplarz na pewno Panią zainspiruje.-mówiąc to wręczył jej książkę i zapisał ją na kartce.
-Dziękuję, do widzenia.-powiedziała i odeszła kierując się do wyjścia.
 
****
 
 Avalon wracała do domu. Od ostatnich igraszek jakie miały miejsce w jej ojczyźnie nie jest już bezpiecznie. Każdy apeluje o uwagę i ostrożność obywateli. Prezydent nawet wygłosił stan wojenny!! Od tamtego czasu gdy dziewczyna powróciła do domu czuje się zupełnie inaczej. Boi się, że ktoś cały czas drepcze jej po piętach i odkryje jej prawdziwą tożsamość. Wiele by dała aby wrócić do Anglii. Przynajmniej tam potrafi normalnie żyć, a tu musi się ukrywać... Brunetka otwierała drzwi do domu. Wchodząc słyszała szloch matki. Nie jest dobrze.
-Mamo!? Już jestem! Nic się nie stało!-uspokajała matkę.
-Gdzie ty się podziewałaś?! W kraju panuje wojna, a ty bawisz się w najlepsze!
-Mamo, to nie jest żadna wojna! Gdyby była  wojna to w tej chwili latałyby na niebie wschodnie samoloty i zrzucałyby bomby na nasze domy. Ty chyba naprawdę nie wiesz jak wygląda prawdziwa bitwa!-krzyczała dziewczyna. Miała już dość ciągłych uwag jej rodziców. Marzyła już tylko o tym aby znaleźć się jak najdalej z stąd.
-Uspokój się!-dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała na swojego ojca.-To, że jesteś czarodziejką to nie znaczy, że dasz sobie radę w tej wojnie. Tu nie ma żadnych czarów, które pokonają wszystkich i wszystko. Tu się używa logiki, specjalnej broni, a przede wszystkim rozumu. A ty moja droga nie masz tego rozumu za grosze!
Tego było już za wiele! Avalon miała wszystkiego po uszy. Jak jej własny ojciec mógł powiedzieć coś takiego. Przyrzekła obie, że jeszcze tej nocy ucieknie z domu. Tylko gdzie...... Dziewczyna pobiegła do swojego pokoju i zatrzasnęła drzwiami. Zauważyła, że na jej biurku coś leżało. Podeszła bliżej i ujrzała list :



                                                               Kochana Avalon!,
 
  Minęło dość dużo czasu odkąd poznałyśmy się na obozie. Pamiętasz? Ostatnio wracając z Ameryki przypomniały mi się te wszystkie chwile jakie spędziłyśmy razem. Może warto to powtórzyć? Co o tym myślisz? Jeśli nie masz nic w planach to wpadnij do mnie, do Londynu. Mam nadzieję, że rozważysz moją propozycję.
                                                                           Odpisz szybko,
                                                                                                     Zuzanna Pevensie.

Na twarzy dziewczyny pojawił się uśmiech. Dokładnie pamięta jak poznała Zuzannę. Była jej współlokatorką i najlepszą koleżanką pod czas obozu. To jej w tedy powierzała swoje sekrety. Miała do niej zaufanie. Zuzanna tak jak ona miała bujne, czarne ale kręcone włosy, które sięgały do pasa.  Pamiętała, że dziewczyna nie była od niej, aż tak wysoka. Miała bardzo ładną sylwetkę, co nie uszło uwadze chłopcom z ich obozu. Nie raz jej zazdrościła nie jednego chłopaka. Wiedziała też, że Zuzanna ma rodzeństwo: dwóch braci i jedną siostrę. Jednak nie wspominała raczej o ich imionach.
Avalon zastanawiała się nad jej propozycją. Wiedziała, że dłużej nie wytrzyma w rodzinnym domu, a to była jej szansa na ucieczkę. Zgodziła się.


****
 
   Ogień rozprzestrzeniał się w stronę lasu. Driady, najady, fauny, zwierzęta i inne stworzenia uciekały jak najdalej od żywiołu aby skryć się w bezpiecznym miejscu. W Narni nie działo się zbyt dobrze. Od nie dawna na narnijskie ziemie najechał nie znany lud. Barbarzyńcy dewastowali wszystko: drzewa, lasy, nory, jaskinie.... Przed nimi nie było żadnej ucieczki. Intruzi zbliżali się do Ker-Paravelu.  Dookoła ogrodzenia zamku stali żołnierze, którzy odpowiadali za jego ochronę. Walka zaczęła się. Wszyscy wydobyli miecze, łuki, broń. Walczyli zaciekle. Jednak zwycięstwo zaczął odnosić nieznany im lud.
  Król Kaspian obserwował co się dzieje z jego żołnierzami na królewskim balkonie. Nie wiedział co ma począć. Czuł się bezradny. Wszystko by dał aby pojawiło się tu rodzeństwo Pevensie, które pomogłoby mu i znów ocaliło jego tron. Niestety wszystko na marne. Aslan wyraźnie powiedział, że Piotr, Zuzanna, Edmund i Łucja nie wrócą do Narni. Klamka zapadła i od tamtego czasu Kaspian musiał radzić sobie sam.  Po ich odejściu dawał sobie radę ale cały czas ktoś  rodzeństwa zakrzątał jego głowę. Była to Zuzanna. Młody Król myślał, że to tylko zauroczenie, jednak gdy poznał ją bliżej , rozmawiał z nią czuł coś więcej.  To była miłość. Miłość od pierwszego wejrzenia. Z chęcią by znów ją zobaczył, dotknął jej różanych ust. Była taka piękna...
-Wasza wysokość!-krzyknął ktoś za pleców Króla, ale Kaspian nie zwracał uwagi.
-Królu!-znów ten sam głos. Był to Zuchon. Karzeł podszedł do chłopaka i pomachał mu przed nosem.-Hallo! Ziemia do Króla!
- Yyy.... Tak?-ocknął się Kaspian.- O co chodzi?
-Panie maszyna jest już gotowa.
-Dobrze, zatem chodźmy.
-Myślisz, że to dobry pomysł? Zwłaszcza w tym momencie, gdy nieznany nam lud napada na zamek i sieje grozę?
-Nie mamy innego wyjścia. Bez nich nie dam rady.
-Królu ale Aslan stanowczo powiedział, że....
-Wiem co powiedział! Nie musisz mi tego przypominać.-podniósł ton władca Narni.
-Spokojnie mój Panie.-uspokajał go Zuchon. -Chciałem tylko zaproponować aby odłożyć to na jakiś czas i opanować istne walki.
-Morze masz rację... Dobrze. W takim razie zbierz wojsko. Widzimy się na placu.
  Kaspian przystanął na propozycję Zuchona. Piorunem pędził do zbrojowni, gdyż tam mógł być centaur Oreuis, jeden z jego doradców.
-Oreusie  jak dobrze cię widzieć.
-Witaj Panie. -powiedział centaur i klęknął przed Kaspianem.
-Nie, proszę. Wstań!
Centaur podniósł się na równe nogi i podszedł do króla.
-Trzeba zwalczyć lud, który podbija nasze tereny. Jesteś gotowy?
-Zawsze.
-W takim razie stajemy do walki.
 ****
 
Rodzeństwo Pevensie  przebywało w domu już od początku lipca. Jednak każde z nich nie mogło znaleźć dla siebie miejsca. Piotr siedział na kanapie, Zuzanna czytała jakiś najnowszy magazyn, Łucja wpatrywała się w okno, a Edmund chodził w tą i z powrotem jakby nie mógł usiąść w jednym miejscu i się czymś zająć.
-Co ty tak chodzisz ?-spytał Piotr brata.
-A co? Nie mogę.
Starszy Pevensie zamilkł. Nie miał już sił do młodszego rodzeństwa. Po powrocie z wujostwa bardzo się zmienili. Łucja nie była już tą małą dziewczynką, u której mógł widnieć uśmiech na jej twarzy, a Edmund przestał być tym chłopakiem, który wyzywał wszystkich. Oboje bardzo dorośli. Jednak nie wiedział jednego: Najmłodsi Pevensie już nigdy nie mieli powrócić do Narni. Tak jak on i Zuzanna. To właśnie tak martwiło Edmunda. Chłopak nie mógł pogodzić się z tym, że nie ujrzy swojej ukochanej krainy, nie weźmie do ręki miecza czy nie będzie brał udziału w różnych bitwach. Ale kto wie co przyniesie los? Kto wie co ma się wydarzyć już niebawem?
-Słuchajcie?-zaczął Edek. -Muszę wam coś powiedzieć. -wszyscy troje oderwali się od swoich obowiązków i wpatrzyli się w brata. -Ja i...-młodszy Pevensie popatrzył na Łucję.
-Ja i Łucja tak samo jak wy nie wrócimy do Narni.
-Co?- wykrzyknęli chórem Piotr i Zuzanna.
-Ja i Łucja nie wrócimy do Narni.  Już nigdy.-powtórzył.
Zapadło milczenie. Starsze rodzeństwo popatrzyło na siebie.  Mina jaka pojawiła się na twarzy Piotra mówiła wszystko.
-Jak to nie wrócicie? Myślałem, że to dotyczy tylko nas?
-Niestety nie.-wtrąciła się Łucja kiedy podeszła do brata.-Aslan wyraźnie dał nam do zrozumienia, że nie wrócimy.
Edmund przez przypadek zwrócił uwagę na siostrę, a jego wzrok na jej prawy nadgarstek. Zauważył na nim kilka dziwnych znam.
-Co to za blizny?-spytał ją chwytając jej rękę. Łucja nie odpowiedziała. Jej brat zmroził ją wzrokiem.
-No co? To nic takiego. Musiałam gdzieś się mocno uderzyć.
-Uderzyć?-spytał z ironią.
-To nie jest jego wina! On mi nic nie zrobił!
-Kto?-spytał Piotr. Jak widać starszy Pevensie był bardzo zainteresowany bliznami siostry, a zwłaszcza jego oprawcy.
-Jej "chłopak".-powiedział Edek akcentując przy tym wyraźnie ostatnie słowo.
-Co?-uśmiechnęła się Zuzanna. -Ty masz chłopaka?
-Też chciałbym to wiedzieć. -powiedział blondyn.
-Och. Weście się zamknijcie i dajcie mi święty spokój!-wybuchła najmłodsza Pevensie. Nikt nie spodziewał się takiego zachowania, a zwłaszcza po niej.
-I gdzie się podziała ta mała dziewczynka?-spytał Piotr, który dał sobie spokój z Łucją ale nie chciał zostawić tego tematu na bok. Zwłaszcza, że chodziło tu o chłopaka.... O nie! Na pewno jej tego nie podaruje!
-Jak widać chyba dorosła...-odpowiedziała na pytanie brata Zuza.
-Obyś się siostrzyczko nie myliła....
 ****
 
 
Witam! Co u Was słychać? Ja czuje się coraz lepiej i postanowiłam napisać rozdział, z którego jestem bardzo zadowolona. Powoli zaczynają się wyjaśniać, niektóre sprawy z tożsamością bohaterów. Mam nadzieję, że rozdział się Wam spodoba! Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
                                                                                                                   MagicWorld98
                                                                                                                                                                               
 

 

 

2 komentarze:

  1. Cześć, tu oreuis z Bajkowych szablonów. Na blogu pojawił się post z wykonanym zamówieniem <:
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam! Już szablon został (po wielkich trudach) wstawiony na bloga. Jest przepiękny. <#

      Usuń